piątek, 20 czerwca 2014

Papier klajstrowy/ Paste paper/ Kleisterpapier

Przy zakładaniu konta na fejsbuku, serwis "poprosił" o odpowiedź na kilka pytań. Jednym z nich było "Osoby, które mnie inspirują". Po pobieżnym przejrzeniu wybrałem Linusa Torvaldsa. Szczerze mówiąc nic o człowieku nie wiem. Wiem tylko, że pomysł Linusa dał początek systemowi operacyjnemu, który pod różnymi postaciami towarzyszy mi i mojemu komputerowi od kilku ładnych lat. Jedną z cech charakterystycznych tego systemu jest otwarty kod źródłowy. Słowo się rzekło, musze być konsekwentny, dziś post z serii "Jak to jest zrobione"

Najpier gotujemy klajster. Przepisu na klajster pisał nie będę, można go znaleźc bez problemu w internecie lub w literaturze. Klajster nie musi byc gęsty, nie będzie to miało większego znaczenia. Troche ostygnietego klajstru odlewamy do osobnego naczynia (polecam kubek po jogurcie) i dodajemy farbę. Jakąkolwiek farbę rozpuszczalną w wodzie: akrylowa, akwarelowa, plakatowa, pigment. Próbowałem wielu i skłamał bym, gdybym napisał, że jakość farby nie wpływa na efekt końcowy. Daler rowney lepiej wygląda, niż plakatówka z dyskontu. Najlepiej wybrać coś pomiędzy.

Sporo dawniej stosowanych papierów malowanych było na papierze pakowym, stąd ciemny odcień i nieciekawa struktura. Stosowałem różne papiery i zdecydowanie im grubszy, tym lepszy. 80g, czyli standardowy papier xero, to dolna granica gramatury i ostateczność. Papier wcale nie musi być biały, można dowolnie zestawiać kolory.

Za stół słuzyła mi tafla szkła, zwyczajna szyba. Wiem, że polecana jest dykta, sklejka, tektura. Ja użyłem szyb, zamiast sklejki, bo... szyby miałem, a sklejki nie.

Najpierw moczyłem papier z jednej strony w wodzie, później szybko kładłem go mokrą stroną na szkle. Dużym pę
dzlem ławkowcem usuwałem pęcherzyki powietrza spod papieru i zagniecenia. Na wierzchnią stronę papieru nakładałem klasjter z rozmieszaną farbą. Czasem wałkiem, czasem pędzlem. Teraz zaczynała sie zabawa...
W sklepie "Absolutnie wszystko po 2,99!" kupiłem komplet 3 pędzli, zapłaciłem 4 złote. Najmniejszy pędzel poległ szybko, pozostałe gubią włosie, ale się trzymają. Dociskając i obracając jednocześnie, albo tylko dociskając lekko, albo dociskając bardzo mocno delikatnie obracając można uzyskać efekty, jak na poniższych zdjęciach.
Pozostałe narzędzia również widoczne. 








Tu miałem jakiś pomysł, ale nie wyszło. Pociagnąłem więc pędzlem kilka razy z góry na dół zająłem sie innym papierem. Po kilku minutach, kiedy papier podsechł, kawałkiem plastiku wygładziłem papier wpoprzek malunku. Farba, która był grubiej nałożona, była jeszcze wilgotna i rozciągnąła sie nieco. Nie mam pojęcia co to za plastik, nie pamiętam skąd go mam, prosze nie pytać. 




No dobrze, ale po co właściwie jest ten klajster? Przecież malowac w ten sposób można bez klajstru? Po co ta farbę mieszać z klejem? Po to, żeby  opóźnić wnikanie farby w papier i nadać poślizg. 


















 


A kiedy coś nie wychodzi, a fabra zaczyna wysychać i nie ma czasu na poprawki, zawsze można słożyć papier na pół.